Mozesz sie usmiechac
Mozesz tez sie grzecznie sklonic
Mozesz na niego wybaluszyc oczy
I uszyc gest podziwu z dwoch dloni
Mozesz tez go podziwiac, do niego wzdychac
Wydymac sie na niego i przynudzac
Mozesz ziewac otwarcie, prawie niepoprawnie
Mozesz na niego zle spojzec albo ladnie
Skomentowac to i owo i podzielic sie
Spostrzezeniem, odczuc cos i pod jego pozostac wrazeniem
Wrosnac w parkiet nie wychodzac z podziwu
Wracac do tego co juz widziales, gdzie juz byles,
by sobie cos przypomniec, by tam jeszcze sobie poprzebywac.
Byc przejetym ogromem talentu autora
Bez zazdrosci pozornej na pokornych sie wzorowac
Wracajac do tego czego juz nie ma choc jest
I mysla i sercem wybiegac w sina dal
Wieczystej a nie przejrzystej odchlani
Mozesz robic to wszystko bez wzgledu
Na to czy ktos cie za to pochwali czy tez zgani
Bez wzgledu na to czy to tobie jakakolwiek przyniesie chwale
Czy w zapomnienie pojdzie wyprzedajac ciebie samego
I tym samym sie tobie wynagradzajac z nawiazka
Za te sciezke pamieci ktora przygotowales
Dla tak wielu przeciez waznych i nieodwolalnych,
Za waska
Mozesz sobie na to wszystko pzwolic
Bez westchnienia i bez odglosu,
Na to wszystko mozesz sobie pozwolic
Albo jeszcze na cos innego
Lecz nie zapomnij jednego:
Dont tuch
Non tocare,
Ne pas toucher
Ani dotknac reka ani kopnac noga
Ani pocalowac w czolo jesli tam takowe sie znajdzie
Ani gdzie indziej z pewnoscia tez nie
Ani przytulic czy usciskac
A jeszcze mniej do pomyslenia
Wziac w rece i zabrac sie do wyniesienia
Tego co w miejscu specjalnie do tego przeznaczonym powinno tam zostac
A i ty byc z tym oswojony
Ty mozesz byc wruszony
Ale on nie moze byc tym dotkniety
Rzecz to jest oczywista, choc dla duszy nie pojeta.